Sterowce (Die Luftschiffe)
Legnickie lądowisko dla sterowców zostało zbudowane w ciągu kilku miesięcy 1913 r. przez wojska inżynieryjne. Do dziś nie zachował się żaden ślad po nim, a jego lokalizacji należy szukać między dzisiejszymi ulicami Okrężną i Sportowców. Obecnie w tym miejscu znajduje się m.in. boisko piłkarskie. Obok lądowiska firma Arthur Müller GmbH zbudowała standardową wojskową halę dla sterowców o wymiarach ok. 185x35x30 (długość, szerokość, wysokość). Legnicka hala była bliźniaczą hali poznańskiej. Gościły w niej następujące sterowce: LZ16 (ZIV), LZ17 (Sachsen), LZ21 (ZVI), LZ26 (ZXII), LZ34, LZ55(LZ85), SLII. Na licznych kartach pocztowych, dokumentujących pobyt sterowców w Legnicy, pojawia się sterowiec Sachsen. Od 3 maja 1913 r. do 31 lipca 1914 r. pełnił on rolę sterowca cywilnego. Pierwsze loty z Legnicy zoorganizowano podczas legnickiego tygodnia ze sterowcem Zeppelin trwającego od 3 do 9 listopada 1913 r. Wraz z rozpoczęciem wojny przejęło go wojsko. Od 1 sierpnia do grudnia 1914 r. jego dowódcą był Ernst Lehmann. W 1937 r. był on głównym członkiem załogi naziemnej największego w świecie sterowca LZ-129 Hindenburg, który spłonął 6 maja podczas cumowania na lotnisku w Lakehurts w stanie New Jeresey. Jedną z ofiar tej największej w historii katastrofy lotniczej z udziałem sterowców był Lehmann, który zmarł w wyniku odniesionych ran.
W listopadzie 1913 r. w Legnicy rozpoczęła działalność poczta lotnicza. Podczas I wojny światowej znajdował się tutaj tymczasowy sztab i lądowisko wykorzystywane przez 2. Kompanię 5. Batalionu Sterowców z Grudziądza (2. Kompanie Luftschiffer - Batalion Nr 5). Batalion wchodził w skład I Korpusu Armijnego w Królewcu. W dniu wybuchu wojny na swoim wyposażeniu miał w Legnicy sterowiec SL II (Schütte-Lanz). Był on na początku wojny dwukrotnie użyty do zadań rozpoznawczych na rzecz wojsk austriackich (przeloty w ramach operacji w Galicji nad Chełmem, Lublinem i Kraśnikiem). Potem odbył cztery loty z ładunkiem bombowym (2×Nancy, Compiègne, Londyn). Ostatecznie SL II został rozebrany 10 stycznia 1916 r.
Źródła:
http://www.mars.slupsk.pl/fort/sterowce/default.htm
http://www.frontflieger.de
Legnicki tydzień ze sterowcem Zeppelina na łamach "Liegnitzer Tageblatt"
Legnica, 1 listopada 1913
Oczekiwany od długiego czasu, ale prawie za każdym razem odwoływany legnicki tydzień ze sterowcem Zeppelina jednak się odbędzie! Spełnione zostały główne warunki przedsięwzięcia: nadeszła wystarczająco duża liczba zgłoszeń na przelot oraz, dzięki nieustannym staraniom wszystkich zainteresowanych, przygotowana została hala sterowców. W poniedziałek (3 listopada – przyp. red.) o godz. 11.30 statek powietrzny „Sachsen” (Saksonia) uniesie się w górę w Dreźnie i, w zależności od pogody, przybędzie do Legnicy w przewidywanym czasie 3 i 1/2 godziny. Organizatorami przelotu jest miasto Legnica i właściciel sterowca spółka akcyjna Delag (Deutsche Luftschiffahrtsaktiengesellschaft). Dowództwo nad sterowcem przejmą asesor Sticker i inżynier Lehmann; w locie weźmie udział 15 osób, w tym: nadburmistrz Charbonnier, dyrektor Oberle, radca handlowy Fernbach (Bolesławiec), dyrektor Frost, dr med. Junghans, właściciel apteki Nayser, redaktor Pansegrau z redakcji "Liegnitzer Tagesblatt", kupiec Otto Raschke wraz z żoną, dyrektor Hans Rother wraz z żoną, radca Schmeidler, właściciel dóbr rycerskich Schneider, bankier Karl Selle oraz uczestnik, który wolałby, aby jego nazwisko nie było tutaj wymienione. Jeżeli chodzi o trasę lotu, nie podano jeszcze ostatecznych szczegółów. Natomiast zgodnie z uzyskanymi informacjami, na wysokości Bolesławca sterowiec skręci z prostej linii lotu, zataczając pętlę wokół Niesky. Manewr ten umożliwi publiczności jak najlepszą obserwację przylotu i lądowania statku. Jednocześnie policja z naciskiem przypomina o całkowitym zakazie palenia i zapalania zapałek w pobliżu sterowca w związku z niebezpieczeństwem pożaru lub eksplozji. Podczas ustawiana barierek odgradzających lądowisko, tutejsza policja liczyła się z tym, że widzowie chcieliby dobrze widzieć zarówno lądowanie, jak i wznoszenie się Zeppelina. Niemniej jednak uprasza się publiczność o zaniechanie napierania do przodu lub przerywania ogrodzenia w związku z zagrożeniem, jakie stanowi to dla samego statku powietrznego. Miejscy mistrzowie kominiarscy zwracają również uwagę, że przy zbliżaniu się sterowca wielokrotnie przeprowadzane będą wejścia na dachy domów. Ponieważ może to nieść za sobą ewentualne uszkodzenia dachówek i wynikające z tego nieprzyjemne konsekwencje, kominiarze proszą, aby nie obarczać ich za to winą.
Ponadto, o czym już wielokrotnie informowano, zarówno hala jak i sam sterowiec będą udostępnione dla zwiedzających tak często, jak tylko będzie to możliwe. Należy dodać, że zwiększeniu uległa liczba miejsc, w których odbywa się przedsprzedaż biletów wstępu w wysokości od 10 do 50 fenigów. Bilety można także nabyć u Eberta przy Mittelstraße 1 (ul. Środkowa), u Erbera przy Ring 1 (Rynek), u Fenglera przy Neue Karthausstraße 50 (ul. Kartuska), w Havanna-Haus przy Ring 25, u Hoppego przy Neue Goldbergerstraße 78 (ul. Złotoryjska), u Lorenza przy Breslauerstraße 5 (ul. Wrocławska), u Meiera przy Gerichtstraße 2 (ul. II Armii Wojska Polskiego), u Schneidera przy Ring 36, w sklepie z wyrobami tytoniowymi przy Peter-Paul Passage, u Schuberta przy Dänemarstraße 5 (ul. Działkowa), u Schwarzera przy Bahnhofstraße 7a (ul. Dworcowa) i u Sommera przy Friedrichstraße 45 (ul. Żwirki i Wigury). Bilety wstępu będą również dostępne w wielu punktach znajdujących się przed halą sterowców na krótko przed każdą porą zwiedzania. We wszystkich wyżej podanych miejscach sprzedaży oraz na parterze Nowego Ratusza wywieszone zostaną w odpowiednim czasie ogłoszenia informujące o porach zwiedzania. W trakcie zwiedzania widzowie będą proszeni o przestrzeganie, bez żadnych wyjątków, absolutnego zakazu palenia w pobliżu hali i sterowca z uwagi na niebezpieczeństwo pożaru i eksplozji. Podczas trwania dni ze sterowcem Zeppelina biuro linii lotniczej Delag znajdować się będzie w sklepie papierniczym Frölicha w Rynku, adres telegraficzny brzmi następująco: Hapag, Luftschiffahrt, Liegnitz.
Osoby zainteresowane zwiedzaniem statku powietrznego będą wchodzić do hali od strony Carthaus (Kartuz), następnie przejdą wzdłuż sterowca, po czym opuszczą halę w jej wschodniej części, wychodząc przez drzwi również znajdujące się po stronie leżącej przy Carthaus. Jeżeli pojawi się bardzo duża liczba zwiedzających, prosi się, aby zwiedzając sterowiec, na ile jest to możliwe, nie zatrzymywać się, a pomału przesuwać do przodu. Godziny zwiedzania z reguły będą przypadały na 8-10 rano oraz pomiędzy 12 a 3 po południu. W poniedziałek 3 listopada sterowiec będzie można najprawdopodobniej zwiedzać tylko przez krótki czas w hali i to jedynie po jego przybyciu z Drezna do godz. 3 albo pomiędzy 4 a 5 po południu. Od godz. 5 po południu hala będzie już dla widzów zamknięta.
Jeżeli chodzi o program lotu, to tak jak już wcześniej informowano, w poniedziałek w godzinach popołudniowych możliwe, że odbędzie się jeszcze jeden przelot ponad okolicami Legnicy. Natomiast we wtorek o godz. 10 mieszkańcy Bolesławca polecą do swojego rodzinnego miasta i jego okolic, po czym przylecą z powrotem do Legnicy. Przylot sterowca do Bolesławca spodziewany jest pomiędzy godz. 11 a 12. Po południu o godz. 3 odbędą się krótkie przeloty. W środę 5 listopada o godz. 10 przed południem przewidziany jest długi lot do Jeleniej Góry i okolic zakończony lotem powrotnym do Legnicy. Po powrocie zaplanowano jeszcze krótkie przeloty już w samej Legnicy. W czwartek 6 listopada sterowiec „Sachsen” poleci do Frankenstein, gdzie zaplanowano jego lądowanie celem wymiany pasażerów. W piątek 7 listopada w godzinach przedpołudniowych przewidziany jest wylot do Wrocławia, jednak uwarunkowane jest to otrzymaniem pozwolenia od urzędu wojskowego. Czas popołudniowy ma zostać wypełniony krótkimi przelotami. W sobotę, 8 listopada, w zależności od potrzeb, przewidziano krótsze i dłuższe przeloty. Od tego też dnia ograniczona zostanie obecność sterowca w Legnicy, albowiem 10 listopada wojskowy statek powietrzny „M 4”, obecnie odbywający loty próbne pomiędzy różnymi miastami Niemiec, rozpocznie podróż do swojego ojczystego portu Legnicy. W niedzielę przedpołudniem „Sachsen” opuści Legnicę, udając się w podróż powrotną do Drezna.
Jeżeli chodzi o organizację, to – jak widać – wszystko zostało jak najdokładniej zaplanowane i przygotowane. Jedyne, co teraz pozostaje, to mieć nadzieję, że pogoda dopisze, gwarantując tym samym pełny sukces legnickiego tygodnia wypełnionego lotami sterowcem.
Legnica, 3 listopada
Trudne warunki wietrzne uniemożliwiają start sterowca „Sachsen”
Legniczanie znowu cieszyli się na darmo. Statek powietrzny „Sachsen” miał dzisiaj przed południem wznieść się w Dreźnie, by przylecieć do Legnicy i stamtąd, począwszy od dzisiejszego popołudnia a skończywszy na niedzieli, odbyć liczne przeloty pasażerskie. Już wczoraj do Drezna przybyła duża grupa legniczan, aby wziąć udział w podróży lotniczej pomiędzy Dreznem a ich rodzimym miastem. Niestety, lot nie może się dzisiaj odbyć: w przedpołudniowych godzinach dotarła do nas telegraficzna wiadomość informująca, że z powodu trudnych warunków wietrznych lot musi zostać przełożony na jutro. Dlatego też jeszcze przed południem rozprowadzone zostały w mieście specjalne ulotki informacyjne o następującej treści: „Sterowiec „Sachsen”, który wedle planu miał dzisiaj wylądować w Legnicy pomiędzy godz. 2 a 4, nie mógł wystartować z Drezna. Powodu odwołania lotu należy szukać, zgodnie z informacją udzieloną przez biuro linii lotniczej Delag, w niekorzystnych warunkach wietrznych panujących na wysokości lotu. Jednocześnie start i lądowanie sterowca utrudnia stale wiejący wiatr przy powierzchni ziemi. Jeżeli w międzyczasie nie zajdzie nic nieoczekiwanego, statek wzniesie się w górę jutro o godz. 7 rano, natomiast przylotu do Legnicy należy oczekiwać o godz. 10 przed południem”.
Jak wynika z dalszych naszych informacji, temperatura w Dreźnie jest stosunkowo niska, a warunki wietrzne przedstawiają się następująco: 8 m/s wynosi prędkość wiatru przy ziemi, natomiast na wysokości 500 m osiąga ona 20 m/s. Warunki te zmusiły pasażerów sterowca, wśród których znajduje się również nadburmistrz Legnicy Charbonier, do pozostania w Dreźnie.
Ponieważ informacje o przesunięciu lotu zostały odpowiednio wcześnie podane do wiadomości, w drodze do hali dla sterowców znajdowała się stosunkowo mała grupa widzów, do której z jakiś powodów nie dotarły ulotki informacyjne albo też wyszła ona z domów jeszcze przed podaniem informacji do wiadomości publicznej. Również z powodu trudnych warunków wietrznych nie odbył się lot sterowca „Sachsen” zaplanowany na wczoraj, którego trasa przebiegała z Drezna do Haida i. B. O dzisiejszej sytuacji w Dreźnie poinformował nas telefonicznie nasz kolega redakcyjny, biorący udział w locie do stolicy Saksonii:
Drezno 3 listopada. W godzinach przedpołudniowych w Dreźnie było stosunkowo chłodno, przy słabym wietrze wiejącym przy ziemi, natomiast w górze zaobserwowano wichurę o sile 20 m/s, także o locie w takich warunkach nawet nie można było myśleć. Wraz z upływem godzin warunki pogodowe zaczęły coraz bardziej ulegać pogorszeniu. Siła wiatru przy ziemi wzrosła w takim stopniu, że sterowiec, którego jedna strona znajdowała się w odsłoniętej części hali, musiał zostać ponownie przymocowany. Jednak to nie uchroniło statku przed lekkim kołysaniem, dlatego też ostatecznie postanowiono zamknąć bramę ogromnej hali mogącej pomieścić dwa sterowce. Ponieważ hala nie posiada jeszcze maszynowych urządzeń przeznaczonych do zamykania i otwierania, 12 żołnierzy trudziło się przez 40 minut kręcąc korbą wyposażoną w stalową linę. Napływające cały czas telegramy pogodowe pozwoliły w końcu ustalić, że zbliża się niż baryczny, co pogrzebało wszelkie nadzieje na poprawę warunków wietrznych i ostatecznie odwołało lot sterowca w dziś. Niestety, prognoza na jutro na razie nie przedstawia się korzystnie, ponieważ nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić, czy nadchodzący niż baryczny będzie miał wpływ na pogodę w Dreźnie i jego okolicach, czy też może je ominie. Biorąc wszystkie informacje pod uwagę, trudno powiedzieć cokolwiek konkretnego odnośnie ewentualnej możliwości startu sterowca jutro.
Część pasażerów przybyłych z Legnicy do Drezna na lot już wyjechała z powrotem do Legnicy w związku z niekorzystnymi warunkami wietrznymi. Pozostała grupa pasażerów postanowiła poczekać do jutra, mając nadzieję, że może jednak uda im się polecieć swterowcem. Jeszcze zanim informacja o odwołaniu lotu sterowcem „Sachsen” dotarła do ogromnej hali, otrzymaliśmy od naszego korespondenta opis atmosfery w niej panującej. Mimo odwołania lotu wydaje się on być interesujący:
Przerwa obiadowa w hali dla sterowców
W tym samym czasie, kiedy pierwsi widzowie pojawiają się w hali dla sterowców, zatrudnieni do jej budowy monterzy, rzemieślnicy i robotnicy mają przerwę obiadową. Widać, że nawet dzisiaj wiele rąk musi się jeszcze wziąć do roboty, aby wykonać wszystkie prace wykończeniowe. Zanim będzie można uznać, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, przez kolejnych 8-14 dni trzeba będzie wykonać jeszcze wiele rozmaitych, drobnych czynności. Jednak pod względem ogólnym już od soboty wszystko jest gotowe na przyjęcie krążownika Zeppelina. W ogromnej hali cały czas coś się dzieje. Jej bramy pozostają jeszcze zamknięte i trzeba korzystać z bocznych wejść, jeżeli przedtem chce się trochę rozejrzeć. Wszystkie strony hali są zajęte przez budowniczych, którzy przysiedli, aby posilić się obiadem.
Przez szerokie okna hali wpada dużo światła w kolorze matowej żółci, zabarwionej szarymi pasmami. Wzdłuż hali, na podłożu rozciągają się żelazne szyny, po których odbywają właśnie próbną jazdę żelazne wózki; to one później poprowadzą sterowiec do wnętrza hali. Towarzyszy temu przenikliwy odgłos przypominający trochę dzwonienie, trochę świst, a trochę szum maszyn.
Rozstawiono również stojaki pod gondolę sterowca. Na górze opatrzone są one skórzanymi, miękkimi poduszkami, na których wygodnie oprą się gondole. Po wewnętrznych stronach hali wszędzie widoczne są rozmaite elektryczne rozdzielnie i liczne lampy elektryczne. Im bliżej jest do godz. 1, tym coraz większy ruch w hali. W międzyczasie na zewnątrz zebrali się już ludzie wyczekujący na wielkie wydarzenie.
Na zewnątrz przed halą na pierwszy rzut oka widać, że hala jako całość wymaga jeszcze niektórych prac wykończeniowych. Wprawdzie wszystko jest już gotowe, ale panuje jeszcze bałagan wśród narzędzi i materiałów budowlanych oraz śmieci, co jest typowe dla prac budowlanych tuż przed ich kompletnym ukończeniem. Jedno spojrzenie w kierunku pomieszczenia do składowania butli gazowych upewnia, że gaz potrzebny do ponownego napełnienia balonu wyczekuje już na swoje przeznaczenie. W przestronnym magazynie, przy drzwiach którego stoi wojskowa budka wartownicza, leżą dziesiątki ciężkich, żelaznych butli z gazem ułożonych w ogromne, leżące koło siebie stosy. Widać, że wszystko poukładane jest według systemu. Ale także tutaj nie wszystko jest jeszcze ukończone i wymaga ręki, która wszystko ostatecznie uporządkuje. Na zewnątrz obok magazynu stoją ogromne wózki, które dowiozły jeszcze więcej butli, wyglądających dokładnie tak jak butle z dwutlenkiem węgla przechowywane w gospodach. Trzeba je tylko jeszcze wyładować. Ponadto można dostrzec, że budynki postawione obok hali dla sterowców otoczone są wspólnym drewnianym płotem, w którym znajdują się różne furtki. Przy bramie wychodzącej w kierunku miasta stoi biało-czarna budka wartownicza. Już teraz wiadomo, że cały obiekt będzie w przyszłości dokładnie strzeżony, podobnie jak magazyn prochu. Już można sobie wyobrazić, na tak jeszcze nieuporządkowanym placu budowy w niedługim czasie będzie panował królewsko-pruski porządek wojskowy. Na zewnątrz hali stoją urządzenia do gaszenia pożaru i nawet z dosyć dużej odległości widać potężne podnośniki oraz wciągarki, służące do otwierania bramy hali.
W końcu minęła godz. 1 i praca jest znowu w pełnym toku. Na żelaznym rusztowaniu, wysoko w górze, już od samego patrzenia może zakręcić się w głowie, siedzą albo wiszą malarze pokrywając ściany specjalną warstwą chroniącą przed rdzą.
Nagle dociera wiadomość, że lot musiał zostać przesunięty. Zrozumiałe, że pojawia się ogromne rozczarowanie wśród już przybyłych i czekających widzów, którzy teraz muszą wracać z powrotem do domu.
Legnica, 5 listopada 1913
„Sachsen” przybywa do Legnicy
W oczekiwaniu na statek powietrzny – Przed halą – Lądowanie – Raport lotu
Jednak w końcu nadszedł tak długo wyczekiwany dzień (4 listopada - przyp. red.). Dzień, w którym sterowiec „Sachsen” odbył lot z Drezna do Legnicy. Już prawie oswojono się w mieście z myślą, że krążownik Zeppelin w ogóle tutaj nie dotrze. Jak tylko wczesnym rankiem ukazała się w Extrablatcie wiadomość, że sterowiec wystartował z Drezna, rozpoczęła się Wędrówka Ludów, którą już raz przy tej okazji widzieliśmy. Należy przypuszczać, że potrwa ona jeszcze przez kilka następnych dni i najprawdopodobniej będzie się często powtarzać.
Kto przyszedł o 10.30 do hali sterowców, napotkał tam gorączkowe poruszenie. Kompania statku powietrznego była już w środku najgorliwszej pracy, przygotowując wszystko na przybycie krążownika. Widzowie, których ilość rosła z kwadransa na kwadrans, mieli wkrótce możliwość przekonania się, że hala i jej otoczenie znajdowały się całkowicie we władaniu wojskowym. Polecenia, gdzie ma ustawić się publiczność, nadchodziły od dowództwa kompanii sterowca, którego oficerowie, odziani w zielonoszare mundury, wszędzie udzielali wskazówek. W niedługim czasie również policja zaczęła mieć pełne ręce roboty. Z przyjemnością można było popatrzeć na jej konny oddział, a zwłaszcza jak krzepki koń z gracją przeskakuje przez żelazne szyny znajdujące się przed halą. Również major batalionu sterowca był o czasie w hali, aby przejąć naczelne dowództwo.
Wnętrze hali sterowców już od wczesnych godzin porannych stało pod najściślejszą kontrolą wojskową. Przed lądowaniem sterowca „Sachsen” żadna z osób cywilnych nie miała prawa wstępu do hali. Wskazuje to na to, że weszły już w życie bardzo ostre przepisy, dotyczące zabezpieczeń przed działalnością szpiegowską. Jako że w hali oraz obok na zamkniętym dziedzińcu wojskowym prowadzone były już od godz. 9 rano przygotowania techniczne w zakresie zaopatrzenia sterowca w benzynę i gaz, najwidoczniej uznano, że niektóre z urządzeń nie powinny dostać się do powszechnej wiadomości i dlatego też należało je ukryć przed oczami publiczności. Mając to na uwadze, wojskowy szef warsztatu naprawczego hali sterowców bardzo energicznie pilnował, aby nie pokazywać niczego, co nie koniecznie musiało być na widoku. Nie było tutaj wyjątków nawet dla osób posiadających bilety Magistratu, które również musiały trzymać się z dala od wszelkich prac przebiegających w hali.
PRZED HALĄ
Z uwagi na powyższe środki nie pozostawało nic innego, jak przez jakiś czas czekać na zewnątrz, co, biorąc pod uwagę nie tylko wiosenną i cieplą, ale także słoneczną pogodę, wcale nie było takie nieprzyjemne. Trochę można było poobserwować, jak na dziedzińcu hali rekruci kompanii sterowca sumiennie wykonują ćwiczenia, rozmaite piękne rzeczy ćwiczące ciało takie jak skłony, kręcenie ramionami itd., o czym widomo, że są największą radością każdego rekruta. Natomiast starsze załogi zatrudnione były przy wciągarkach stojących po obu stronach hali służących do otwierania bramy. Przy każdej wciągarce pracuje 8 żołnierzy. Jest to bardzo ciężka praca, przy której pot leje się z czoła i co jakiś czas niezbędna jest wymiana załogi. Otwieranie bramy odbywało się przy technicznej asystenturze kierownika budowy hali, względnie monterów, którzy podoficerom nadzorującym służyli radą i pomocą. Tylko otwierana była brama w kierunku Bartoszowa. Jej otwarcie zajęło około pół godziny wytężonej pracy. Drzwi toczyły się na ciężkich żelaznych szynach centymetr po centymetrze. Proces otwierania był tak wolny, że z daleka nawet nie dało się tego zaobserwować, dopiero zerkając na bramę co pięć minut można było zauważyć, że szczelina z przodu hali stawała się coraz szersza. Kwadrans po dziesiątej brama stała już całkiem otworem, a promienie słońca zalewające krajobraz wokół zaczęły przebijać się przez okna do wnętrza potężnej budowli. Na kwadrans przed godz. 11 pojawiło się już kilku radnych. Jak powiadano, Magistrat wyznaczył na dzisiejsze przedpołudnie posiedzenie i dlatego o tak wczesnej porze nie był jeszcze w pełni reprezentowany. Tymczasem do przodu parły zwinne automobile, a mur utworzony z widzów oczekujących po obu stronach lądowiska stawał się coraz grubszy. Już też pojawiły się załogi medyczne. Z kolei rowerzyści próbowali wcisnąć się w tłum ludzi, ale zaraz musieli „awansować do tyłu”, albowiem przy jakimkolwiek nieprzewidzianym zajściu podczas lądowania i wybuchu paniki, rowery pośród mas mogą mieć bardzo fatalne skutki. Obszar podejścia sterowca wraz z szerokim kręgiem wokół stał wolny od ludzi; pilnującym go policjantom przydzielono do pomocy żołnierzy, którzy straż trzymali z bronią na ramieniu, nadając wszystkiemu dosyć militarny charakter.
Choć ponad halą niebo było jasnobłękitne, wszystko zamazywało się, kiedy popatrzyło się w dal. Karkonosze, które jeszcze w poniedziałek rano tak wyraźnie jawiły się na horyzoncie, w dzisiejsze przedpołudnie zniknęły bez śladu. Jedynie Góry Jaworskie słabo rysowały się na horyzoncie. W kierunku Wrocławia rozciągała się ciężka, wszystko skrywająca mgła. Ale białe szczyty domów z Grossbecker (Piekary Wielkie) jasno i radośnie odbijały się blaskiem ku hali i w ten sposób stara, ukochana Legnica ukazała malownicze uroki swojego historycznego piękna. O godz. 11 wszystko wokół było w stanie największego napięcia i oczekiwania, a nowa legnicka policja konna, której widzowie nie mogli się dosyć napatrzyć i napodziwiać, wyrwała do przodu, wspaniale kłusując wzdłuż zgromadzonej publiczności.
STEROWIEC NA HORYZONCIE!
O godz. 11 naczelnik policji oraz radny Reichert znaleźli się tuż przy hali. Podczas gdy nieprzerwanie dochodziły z niej odgłosy uderzeń, stukania, zgrzytania i dudnienia (oznaki jak najbardziej ożywionego działania), na zewnątrz dwaj miejscy sprzedawcy mieli pełne ręce roboty, sprzedając widzom bilety po 10 i 50 fenigów. Już zaczęto wypatrywać sterowca „Sachsen”, odliczając przy tym kilometry, które według wyliczeń już powinien był przebyć. Dało się odczuć zaledwie mały wiaterek. Jakaż szkoda, że w poniedziałek i wtorek nie było w Dreźnie tak doskonałej pogody, wówczas podróż legniczan do saksońskiej rezydencji nie byłaby daremna. Zapewne wszyscy bardzo żałowali, że akurat w te dni niż barometryczny postanowił zniweczyć wszelkie ich nadzieje. Począwszy od godz. 11 ruch w kierunku hali bardzo się nasilił i powstał okazały park dla wozów i automobilów. Również członkowie Magistratu pojawili się już w stosunkowo dużej liczbie z nadburmistrzem i burmistrzem Ninowem na czele.
Niezwykłą uwagę skupiło na sobie 4 marynarzy należących do dywizjonu sterowca, którzy zostali przydzieleni z dywizjonu lotnictwa morskiego z Pucka do legnickiej kompanii sterowcowej i wciąż mieli na sobie eleganckie ubranie marynarskie. Po godz. 11 przybył tu również posłaniec depesz poczty Rzeszy Niemieckiej. Jako że miał ze sobą telegramy dla „Sachsena”, musiał, tak jak reszta widzów, cierpliwie wypatrywać przylotu sterowca, nim wypełni swoją misję, która dla legniczan była całkiem nowego rodzaju. W oczekiwaniu na statek powietrzny można było zaobserwować, jak oba skrzydła bramy hali zostały odciągnięte do tyłu wzdłuż obu ścian, dając dowód geniuszu projektu urządzenia zamykającego halę.
Bardzo wzruszające było, z jak ogromną grzecznością oficerowie sterowca ingerowali w tłum tam gdzie było to konieczne, informując w najłagodniejszy sposób i z uprzejmym uśmiechem o przepisach dotyczących zachowania się widzów.
O godz. 11.40 osoby uzbrojone w najlepsze lornetki ujrzały sterowiec przebijający się przez chmury. Na dachu hali pogodnie i beztrosko powiewała na wietrze niemiecka bandera wojenna. Obok czekali na Zeppelina marynarze, gwardia sterowca i urzędnicy budowlani. Niezwykły obraz malował się tam w górze! Niestety, wypatrywanie sterowca nie przyniosło tak wielkich rezultatów, albowiem wyglądało na to, że dwie ciężkie, czarne chmury postanowiły zatrzymać się akurat nad Legnicą, bardzo tym samym utrudniając obserwowanie tej części nieba, z którego miał się wyłonić krążownik. Tymczasem żołnierze wyznaczeni do pomocy przy lądowaniu zajęli już pozycje daleko na zewnątrz od hali przy szynach.
O godz. 11.48 można już było wyraźnie zobaczyć sterowiec! Szare, ogromne cygaro pojawiło się pomiędzy kościołem Mariackim a Św. Jana. Najpierw pokazało tylko swój dziób, ale niebawem statek wyraźnie podniósł się do góry, aby lekko skręcić, po czym bardzo szybko zaczął zbliżać się ku miejscu, na którym stała hala. Jednak przypuszczenie, że zatoczy jeszcze pętlę nad Legnicą nie potwierdziło się. „Sachsen” obrał kurs w linii prostej ku lądowisku. Już z daleka można było zobaczyć niezwykle szybko obracające się śmigła, lśniące srebrzyście w słońcu. O godz. 11.55 wyraźnie docierało warczenie śmigieł. Punktualnie o 12 sterowiec przeleciał tuż nad halą, wśród okrzyków ‘hurra” dobywających się z ust setek widzów. Po obu stronach sterowca widniał wymalowany ogromnymi, czerwonymi literami napis „Sachsen”. W odpowiedzi na tak gromkie „hurra” tłumów pasażerowie wszystkich trzech gondoli sterowca spoglądali w dół wymachując przy tym chusteczkami. Patrząc wygodnie z dołu na nowe umocowania gondoli, bardzo jasno było widać, jakie ogromne postępy dokonały się w ciągu ostatnich kilku lat, jeżeli chodzi o Zeppeliny.
Jednak „Sachsen” jeszcze nie ląduje, zamiast tego wykonuje szeroką pętlę ponad Wielkimi Piekarami i dopiero wtedy, lecąc z kierunku nowego cmentarza pomału zniża swój lot ku lądowisku. Pewność, z jaką sterowiec wykonuje manewr lądowania, wprawia w zdumienie. Wszystko przebiega tak gładko i samo przez się zrozumiale, jakbyśmy mieli do czynienia nie ze statkiem powietrznym a z pociągiem wjeżdżającym na peron stacji. Wkrótce sterowiec ustawia się w poprzek urządzeń do lądowania, co początkowo wywołuje wśród niektórych widzów pewne zdziwienie. O godz. 12.06 gondole znajdują się już tak nisko, że liczne liny cumownicze zwisające ze sterowca trafiają w ręce żołnierzy, którzy je mocno zaciskają.
„SACHSEN" WYLĄDOWAŁ!
Zarówno w obu gondolach maszynowych jak i w kabinie pasażerów widać, że w locie wzięło udział wiele osób. Za chwilę będą oni ponownie pozdrowieni burzliwymi okrzykami „hurra”. Przy przedniej gondoli maszynowej, gdzie swoje miejsce zajmują dowodzący krążownikiem, stoją oficerowie statku powietrznego, aby pozdrowić inżynierów. Tymczasem zaraz po chwili jedna gondola za drugą wydmuchują ogromne, czarne, o znanym zapachu chmury benzyny. Wokół przedniej gondoli szybko gromadzi się liczna publiczność; również dostojnicy z urzędu miasta pozdrawiają przybyłych gości. Śmigła co jakiś czas wykonują jeszcze kilka obrotów. Po kilku minutach otwierają się drzwi w przedniej części kabiny pasażerskiej; zaraz śpieszą tam żołnierze; upuszczone zostają bardzo zabawne schody, niektórzy z żołnierzy wchodzą do gondoli, ale pasażerowie pozostają jeszcze wewnątrz kabiny. Radny Dr Reichert oznajmia wkrótce zgromadzonej publiczności, że „Sachsen” nie zostanie odholowany do hali, tylko w bardzo niedługim czasie wzleci ponownie celem odbycia pasażerskiego lotu. Osoby, które zamierzają wziąć udział w tej podróży proszone są o zgłoszenie. Wezwanie to nie pozostaje bez odzewu. Niestety nie dochodzi jednak do wzlotu sterowca, ponieważ zapada decyzja, aby statek ponownie wystartował dopiero o 3 po południu a w międzyczasie został odholowany do hali.
Holowanie sterowca do hali wzbudziło największe zainteresowanie, w istocie o wiele większe niż samo jego lądowanie. Statek został obrócony dzięki włączeniu własnych silników tak, że znajdował się na linii przedłużenia hali, ciasno pomiędzy żelaznymi szynami do holowania. Wszystkie załogi musiały przy tym manewrze pomagać. Przymocowany wieloma linami sterowiec został tak ustawiony, że cztery główne liny cumownicze zostały przypięte do czterech żelaznych płoz, poruszających po dwie po obu szynach do lądowania. Nie było wcale łatwo odpowiednio ustawić sterowiec, zwłaszcza, że w międzyczasie zerwał się dosyć silny wiatr, który spychał tylną część statku w kierunku cmentarza. Podczas gdy przednia część sterowca została już umocowana linami do dwóch płoz i leżała pomiędzy szynami, tylną część sterowca żołnierze z całych sił musieli ciągnąć w kierunku szyn. W końcu i ta praca została szczęśliwie ukończona i tył statku został przymocowany do dwóch żelaznych płoz sunących po obu szynach znaczących szlak holowania.
Potem już „galopem” popędził „Sachsen” do hali. Jeszcze raz włączono silniki, wszyscy do lin! Żołnierze przyśpieszyli kroku i zanim ktokolwiek się zorientował sterowiec był już w hali. Tak zaskakujący i zupełnie nowej generacji obraz bez wątpienia na długo pozostanie w pamięci. O 1.42 „Sachsen” był już całkiem bezpieczny a pasażerowie mogli opuścić gondolę sterowca pod osłoną hali.
Bezpośrednio po tym hala została otwarta dla publiczności. Zrozumiałe, że każdy bardzo pragnął tam wejść. Jednak, jeżeli ktoś nie miał czasu, pośpieszył z powrotem do miasta, albowiem o 1 godzinie miasto zalewał ponownie ogromny ruch.
Manewr lądowania i holowanie „Sachsena” do hali sterowców zostało upamiętnione wieloma fotografiami, zrobionymi w większości przez fotografów amatorów
HALA ZEPPELINA
Podczas lądowania statku powietrznego wiele uciechy dostarczyło tragikomiczne zajęcze intermezzo. W chwili kiedy „Sachsen” zniżał się do lądowania, podekscytowany zając przeskoczył przez ogrodzenie odgradzające lądowisko. Niepokojone z każdej strony zwierzę już nie wiedziało dokąd biec, zwłaszcza, że zjawiło się kilka psów gotowych upolować sobie biednego zająca. Pogoń trwała około kwadransa, co rusz wywołując salwy gromkiego śmiechu. W pewnym momencie zając uciekł nawet do hali sterowców, ale całkiem zdrów znowu z niej wybiegł. O tym, czy w końcu dopadły go psy, autor tych słów nigdy się nie dowiedział.
RAPORT LOTU STEROWCA
Sterowiec osiągnął znakomity czas przelotu z Drezna do Legnicy. O godzinie 8.10 na lotnisku Dresden-Kaditz uniósł się w powietrze, o 8.34 przeleciał nad Königsbrück, o 8.50 nad Kamenz i. S., o 9.20 minął Bautzen, a o 9.35 Weißenberg i. S. Pomiędzy 10.09 a 10.37 wykonał pętlę nad miastem Görlitz. Jednocześnie w tym czasie wykonano fotografie niektórych przedsiębiorstw przemysłowych. Następnie sterowiec obrał kierunek na Legnicę. O 10.55 statek przeleciał nad Waldau (koło Węglińca), o 11.13 nad Bolesławcem i o 11.37 nad Chojnowem. Nad Legnicą „Sachsen” nie zatoczył pętli. Trasę pomiędzy Dreznem a Legnicą statek pokonał w czasie 3 godzin i 50 minut. Na pokładzie znajdowały się 24 osoby, w tym prawie wszyscy należeli do personelu technicznego, oprócz kilku osób, które były zaproszonymi gośćmi z Drezna. Sterowcem dowodził kapitan Hacker oraz inżynier dyplomowany Lehmann.
Przerwa obiadowa sterowca „Sachsen” była w dosyć dużym stopniu zakłócana. Chociaż statek był mocno zakotwiczony i przymocowany w hali, mimo to obciążono go jeszcze balastem, tak że nie pozostawała mu żadna swoboda ruchu, a do tego jego potężny korpus był nieustającym celem dla ciekawskiego tłumu i musiał wytrzymać istną salwę ważkich spojrzeń i uwag, z których niektóre były bardzo twórcze. W południe zjawiło się mnóstwo widzów, którzy tylko o tej porze znaleźli trochę wolnego czasu. Dziesiątki robotników fabrycznych przyjechało na rowerach, a wielu uczniów przyszło jeszcze z tornistrami na plecach. Wszyscy pędzili tak szybko jak się dało do Zeppelina. Przerwę obiadową publiczność wykorzystała na zwiedzanie hali, z czego też bardzo zadowolony był sprzedawca ciepłych kiełbasek, który otworzył swój kram na polu pod gołym niebem, robiąc przy tym całkiem niezły interes.
Wewnątrz hali znajdowały się stanowiska wojskowe, przy których stali żołnierze z bronią na ramieniu pilnujący sterowca, albo jak kto woli, widzów. Nie można dostać się do bezpośredniej bliskości krążownika, ponieważ część środkowa hali jest odgrodzona. Ale jest możliwość obejrzenia Kabiny pasażerów
Przy niej to za pomocą wozu skonstruowano rusztowanie, na które wchodzi się po drabinie. Nie należy to, co prawda, do najłatwiejszych czynności, ale na pewno się opłaca. Z rusztowania już bardzo łatwo można dojrzeć gustowne meble znajdujące się w gondoli. Wyposażenie jest w kolorze matowej zieleni, siedzenia zdają się być bardzo wygodne i już widać, że w tej kabinie lot można odbyć w niezwykle miłych warunkach. Kabina pasażerska przylega bardzo ciasno do korpusu statku (znacząca innowacja w porównaniu ze starym modelem „Z-Modelle”) i jest połączona z dwoma gondolami maszynowymi znajdującymi się na końcach sterowca przejściem, które jest całe zakryte i można niemalże powiedzieć, iż leży w ciele krążownika.
PIERWSZY LOT PASAŻERSKI
Po upływie 3 i 1/2 godziny ruch w kierunku hali zdecydowanie przybrał na sile. Miedzy innymi pojawiło się pod halą wiele samochodów. Tymczasem zrobiło się tak chłodno, że pasażerowie zameldowani na popołudniowy lot musieli zostać odziani w ciepłe ubrania. Statek powietrzny wzniósł się o godzinie 3.50 i rozpoczął półtora godzinny lot nad okolicami Legnicy. Na pokładzie gościło 20 pasażerów z Legnicy, wśród których, między innymi, znajdowali się komandor 5 batalionu lotniczego, nadburmistrz Charbonnier oraz zwierzchnik Rady Miasta Peikert, panowie Selle, Ernst Hoffmann oraz kilka dam. Sterowiec wzniósł się w powietrze pomimo silnego wiatru wiejącego z przeciwnego kierunku, po czym objął kurs na Jawor.
Przerwa w lotach pasażerskich
Na dole przeciwny wiatr, w górze burza – w czwartek sterowiec nie wzleci – również program piątkowy pod znakiem zapytania
Legnica, 6 listopada
Po tym, jak wczoraj pierwszy lot pasażerski sterowca „Sachsen” do Jawora, trwający od 3.50 do 5 godziny, zakończył się szczęśliwie, dalszy program „Legnickiego tygodnia ze sterowcem”, który już od samego początku zakłócany był niefortunną pogodą, ponownie napotkał na przeszkody wywołane niekorzystnymi warunkami meteorologicznymi. Dzisiaj rano sterowiec miał się wznieść celem odbycia wielkiego lotu do Frankenstein (Ząbkowice Śląskie); pasażerowie, którzy bardzo licznie zgłosili się do uczestnictwa w podróży, mieli stawić się o 9 rano w hali sterowcowej.
Niestety w nocy doszło do znacznego pogorszenia pogody, wraz z wiatrem pojawił się deszcz, toteż już kierując się w stronę hali, miało się przeczucie, że nic nie wyjdzie z dzisiejszej podróży. Obawy te bardzo szybko się potwierdziły. Już o 8 rano ogłoszono w hali sterowcowej, że z uwagi na niekorzystną pogodę lot nie może się odbyć. Bardzo silny wiatr wiejący w kierunku hali, który już wczoraj wyjątkowo utrudniał manewr zabezpieczenia sterowca przy lądowaniu, dzisiaj naraziłby go na ogromne niebezpieczeństwo, gdyby ten znalazł się poza halą. Dodatkowo okazało się jeszcze, że górne obszary stały pod znakiem szalejącej burzy. W ten oto sposób pasażerom oraz ciekawskim widzom nie pozostało nic innego, jak w bardzo smutnym nastroju powrócić do miasta.
Również jeżeli chodzi o dzień jutrzejszy, to niestety nic dobrego nie da się przewidzieć. Wciąż nie ma żadnej pewności, czy „Sachsen” będzie mógł jutro wznieść się w powietrze. Jeżeli nie dojdzie do znacznej poprawy warunków wietrznych, należy się przygotować, że i jutro sterowiec pozostanie w hali, a jedynie w godzinach popołudniowych może odbędzie krótki lot. Toteż z pewnością nie ma co liczyć na zaplanowany na piątek przelot do Wrocławia.
Zatem słusznie postąpili ci, którzy wczorajszą okazję złapali za nogi, i uczestniczyli w pięknej podróży do Jawora. Z niej zdajemy państwu bardzo interesujący raport.
Wrażenia z pierwszego legnickiego lotu pasażerskiego
Wzlot sterowca „Sachsen” nastąpił po południu o 3.50 z obszaru tuż przed halą. Początkowo podróż przebiegała w dosyć wolnym tempie wzdłuż linii kolejowej „Liegnitz-Königszelt” (Legnica -Jaworzyna Śląska). Podwójną linię kolejową „Sachsen” przeciął trzy razy, jako że nieustannie lawirował tam i z powrotem. Tempo było tak umiarkowane, że samochód podążający za sterowcem z prędkością 35-40 kilometrów na godzinę, spokojnie dotrzymywał mu kroku. Statek leciał na wysokości 500 metrów nad ziemią, czasami wznosząc się trochę wyżej. Dzięki temu pole widzenia było doskonałe, a powierzchnia ziemi jawiła się tak wyraźnie, że można było bez trudu dojrzeć bruzdy na polach uprawnych. Bardzo dokładnie widać było, jak rolnicy przerywają swoją pracę i zatrzymują wzrok na sterowcu. Podobnie zachowywały się wozy chłopskie, które woźnice zatrzymywali, ażeby móc wpatrywać się w statek. Również można było ujrzeć cały obszar Katzbachschlachtfeld (pole bitwy nad Kaczawą) oraz takie miejscowości jak, między innymi, Hochkirch (Grodowiec), Eichholz (Dębowiec), Bellwitzhof (Bielowice), Kossendau (Kozice), itd. Niezwykle interesujący okazał się obraz obszaru bitwy nad Kaczawą, której setną rocznicę tak owocnie żeśmy świętowali.
Następnie podróż przebiegała nad stacją Triebelwitz (Trzeblowice). Na lewo można było ujrzeć, ukryty nieco we mgle klasztor w Wahlstatt, (Legnickie Pole). Nie wydawało się, aby leżał na wzgórzu, ponieważ tak niskie wzniesienia obserwowane z tej wysokości niczym nie różnią się od płaskiego terenu. Dalej na wschód widok był całkiem zamazany. Toteż tylko z ogromną trudnością można było rozpoznać na horyzoncie klasztor w Leubus (Lubiąż). Natomiast wcale nie było widać Odry, ani teżżadnego śladu Karkonoszy. Ale Przedgórze Sudeckie, a mianowicie wzniesienie Kalwaria wraz z szałasami, Rosocha, Pogórze Złotoryjskie, itd. pojawiły się podczas lotu bardzo wyraźnie.
Dworzec Brechelshof (Brachów) pozostał na prawo, tak samo jak fabryka cukru Altjauer (Stary Jawor). Wkrótce, jeszcze za światła dziennego, „Sachsen” przybył do Jawora, gdzie znowu czekały liczne, wyjątkowo interesujące atrakcje. Niezwykle malowniczy był widok na stare miasto, na Rynek z jego wieloma arkadamioraz na niezliczoną ilość starych domów, pośród których wiły się kręte uliczki. W oddali wznosiły się jaworskie wieże kościelne. Ulice roiły się od ludzi, którzy chcieli ujrzeć krążownik powietrzny i witali go pełnymi zachwytu okrzykami „hurra”. Widać też było dziedziniec koszarowy 154 Pułku Piechoty, który właśnie przerwał musztrę, bo żołnierze z 154-tego też chcieli wiwatować na cześć sterowca. Wkrótce Jawor leżał już za statkiem, teraz zmierzającym ku Peterwitz (Piotrowicom), w których to balon znalazł się w największej odległości od Legnicy, i z tego miejsca zamierzał skręcić, żeby udać się w lot powrotny. Najpierw sterowiec przeleciał nad Herrmannsdorf (Męcinka), pozostawiając po lewej stronie Hennersdorf (Tuszyn). Po ostrym skręcie w prawo, sterowiec kontynuował lot nad Schlaup (Słup), który ze swoim kościołem, dziedzińcem przykościelnym i licznymi zagrodami zrobił najpiękniejsze wrażenie. Później „Sachsen” przeleciał w pobliżu Crayn, dalej nad Dohnau (Dunino) i objął kierunek na Legnicę. Przelatując nad Wzgórzem Zwycięstwa, ponownie skręcił, tym razem wznosząc się nad dzielnicą willową. Następnie przeleciał nad miejskim sierocińcem, Młynówką i parkiem miejskim, kierując się ku hali sterowców, przed której bramą od strony Bartoszowa zatoczył jeszcze szeroką pętlę, sięgającą aż po zwrotnicę kunicką. Drugi łuk pętli poprowadził statek nad Altbecker (Stare Piekary), bezpośrednio ku Carthaus-vorstadt (Przedmieście Kartuskie). Podczas tego lotu najbardziej interesujący okazał się widok na legnicką stację rozrządową, nad której częścią, leżącą ponad Kaczawą, a obecnie znajdującą się w przebudowie, sterowiec przeleciał całkiem nisko, dzięki czemu bardzo wyraźnie można było zobaczyć kłębowisko szyn wraz z latarniami. Następnie w drodze powrotnej „Sachsen” poleciał nad Neue Karthausstraße, (ul. Kartuska) Gustav-Adolfstraße (ul. Czarnieckiego Stefana) i Neue Breslauerstraße (ul. Wrocławska).
Podczas ostatniego etapu lotu wszędzie w mieście zapalono światła, dzięki czemu pojawił się imponujący obraz „wielkiego miasta” w wieczornym oświetleniu. Wyjątkowo pięknie przedstawiał się widok oświetlonej od wewnątrz stacji kolejowej; w oddali można było również rozpoznać kompleks świateł stacji kolejowej Arnsdorf (Miłkowice). Jeżeli chodzi o same budynki miasta, najbardziej szczególny wydał się budynek fabryki wyrobów wełnianych „Merkur”, ze swoimi tak licznymi, oświetlonymi oknami. Także godne uwagi były główne ulice handlowe miasta, a mianowicie Goldberger Straβe (Złotoryjska) i Frauenstraße (ul. Najświętszej Marii Panny) oraz Rynek sprawiające bardzo wielkomiejskie wrażenie.
Sprowadzenie Zeppelina przed bramę bartoszowską hali sterowców obyło się bez żadnych trudności. Drużyna statku powietrznego ponownie objęła stanowiska, trzymając mocno liny. Niemniej jednak, w trakcie obrotu i wprowadzaniu sterowca do hali, pojawił się bardzo krytyczny moment, kiedy to przeszywający wiatr wiejący z naprzeciwka manewr ten bardzo utrudnił. Przyholowanie sterowca do hali bez żadnego dla niego uszczerbku kosztowało mnóstwo wysiłku. „Sachsen” ledwo ominął południowowschodniąścianę hali; miejscami śmigła znajdowały się tylko 1 i 1/2 metra od ściany. Jak objaśnił kapitan, owe holowanie sterowca do hali należało do jednego z najtrudniejszych manewrów lądowania, z którymi miał do czynienia. Okazało się ono prawie niemożliwe i mało brakowało, aby statek był zmuszony do ponownego wzlotu celem zatoczenia jeszcze jednej pętli. Właściwe lądowanie nastąpiło o godzinie 5, jednak zanim sterowiec stanął zabezpieczony w hali a pasażerowie mogli opuścić kabinę, potrzeba było jeszcze 20 minut. Podczas lądowania tylną część balonu musiało przytrzymywać ponad 100 osób, podczas gdy w normalnych warunkach do wykonania tej samej czynności potrzeba tylko około 40-50 ludzi.
Wszyscy pasażerowie mieli z lotu jak najbardziej pomyślne wrażenia. Pobyt w kabinie „Sachsena” był pod każdym względem przyjemny, fotele są bardzo wygodne; było również wystarczająco dużo miejsca, aby móc swobodnie poruszać się po gondoli. Ponadto pasażerowie zupełnie nie byli narażeni na przeciągi ani też nie odczuwali żadnych zawrotów głowy. Podczas lotu można było kupić pocztówki widokowe i jeszcze w trakcie podróży je napisać i wrzucić do skrzynki na listy, która znajdowała się w kabinie. Na skrzynce mieściła się informacja mówiąca, że wrzucona do skrzynki poczta jeszcze na statku zostanie zaopatrzona w odpowiedni stempel, a po lądowaniu przekazania poczcie Rzeszy Niemieckiej do dalszego transportu. Również zaznaczono, że na pokładzie znajduje się bardzo wygodna toaleta. Oprócz tego podczas lotu personel statku ustalił nazwiska pasażerów i wpisał na listę pokładową. Jeżeli chodzi o możliwość spożycia posiłku i napojów, to z uwagi na krótki czas lotu nie skorzystano z tej możliwości. Dowództwo nad sterowcem miał kapitan Hader, który również prowadził go na trasie z Drezna do Legnicy.
Wracając jeszcze do wrażeń z lotu, należy dodać, że bardzo pociesznie wyglądały zające biegające wzdłuż i wszerz, przeskakujące jeden przez drugiego w wielkim poruszeniu, które najwyraźniej przestraszone uciekały przed sterowcem. Za to wypatrywanie ptaków okazało się nadaremne. Wyglądało na to, że upierzeni mieszkańcy nieba tymczasowo zniknęli, prawdopodobnie także powodowani strachem przed statkiem. Szczególnie przyjemny był widok na niezliczone, młode flance i pola, które dzięki starannym uprawom, sprawiały wrażenie kolorowych, leżących obok siebie kobierców. Na powrót sterowca wyczekiwała w Legnicy publiczność składająca się z tysiąca ludzi. Należy jeszcze dodać, że powrót był w tempie o wiele szybszym niż lot do Jawora
WZLOTY STEROWCA "SACHSEN"
stanowią same w sobie niezwykły widok. Można to było po raz pierwszy dokładnie zaobserwować wczoraj po godzinie 3. Wcale nie odbywało się to tak szybko, jak może niektórzy mogliby się tego spodziewać. Pasażerowie musieli wykazać się dużą cierpliwością, czekając prawie pół godziny przy gondoli, nie mając pozwolenia na wejście. Kiedy w końcu pozwolenie nadeszło, tylko po trzy, cztery osoby mogły wejść, wspinając się po bardzo śmiesznych, rozkładanych schodach, ponieważ co chwilę musiano zrzucać odpowiedni balast wodny. Za każdym razem, kiedy kilku pasażerów weszło do kabiny, spuszczane były znaczne ilości wody ze sterowca; w dwóch miejscach woda płynęła silnym strumieniem ze zbiorników, tworząc całkiem ładną powódź na podłożu hali. Kiedy już wszyscy pasażerowie znaleźli się w środku kabiny, powtórzył się manewr holowania sterowca, z tym że w odwrotnym kierunku. Na zewnątrz sterowiec ustawił się natychmiast w poprzek szyn do lądowania. Już na pół godziny przed wzlotem, wielokrotnie dobywający się hałas przypominający grzmot oznajmił, że włączono silniki. Wojsko dzielnie udzielało pomocy przy wzlocie sterowca; (włącznie z panami oficerami) było stale i niestrudzenie na nogach
O locie sterowca „Sachsen” na trasie Drezno – Legnica
oraz o locie nad Jaworem pojawiły się jeszcze następujące meldunki.
W Kohlfuhrcie (Węgliniec) 5 listopada. Statek powietrzny Zeppelina „Sachsen” został dostrzeżony w środę około godziny 11 nad Oberrothwasser (Górna Czerwona Woda). Można go było tylko zaobserwować znajdując się na wzniesieniu (punkty widokowe), stąd też tylko niewielka liczba osób mogła go dostrzec. Statek, który szybko skierował się w kierunku Legnicy, obrał trasę na południe od linii kolejowej Oberwaldau - Tschirne-Siegersdorf (Górne Wykroty – Czerna - Zebrzydowa). Miejmy nadzieję, że w drodze powrotnej do Drezna (ponieważ i tak chce w Niesky odbyć kilka lotów) „Sachsen” przeleci nad miejscowym, pełnym ruchu dworcem kolejowym.
W Naumburgu a. D.u. 5 listopada. Około godziny 11 rozległo się wołanie: „Nadlatuje Zeppelin!”. Na krótko przed 11 na horyzoncie pojawił się białoszary krążownik; zbliżając się z północnego zachodu, powoli przeleciał dumnie nad północną częścią naszego miasta.
W Brechelshofie (Brachów), 5 listopada. Dzisiaj o 4 po południu przeleciał „Sachsen” nad naszą miejscowością, wcale nie na tak dużej wysokości. Można było wyraźnie dostrzec pasażerów. Łukiem przeleciał nad Jaworem, a przed miejscowościami leżącymi przed Hessberge (Górzec) znowu skierował się na Legnicę. Krążownik można było obserwować przez pół godziny.
Zakończenie legnickiego tygodnia ze sterowcem
Legnica, 8 listopada
Odlot sterowca – Sachsen” jako wojskowy sterowiec – późniejsze przybycie wojskowego statku powietrznego
I tak oto zakończyły się piękne dni, kiedy to Legnica mogła w swojej hali gościć dumny krążownik Zeppelina „Sachsen”. Zbyt szybko one minęły; już tak przyzwyczailiśmy się do nowoczesnych lotów powietrznych, że odlot sterowca odczuliśmy jako ogromną pustkę. „Sachsen” odleciał w niedzielę rano do Drezna przez Haida in Böhmen. W pięknej Florencji nad Elbą pozostanie jednak tylko do 1 grudnia, po czym poleci już na dłużej do Hamburga. W Hamburgu przejmie go prawdopodobnie Cesarsko-Niemiecka Marynarka Wojenna, która planuje wynajęcie krążownika na dłuższy okres czasu celem szkolenia żołnierzy.
Korespondent z Berlina złożył nam następujący w tej sprawie raport: Departament Marynarki Wojennej odpowiedzialny za statki powietrzne, komendant kapitan korwety Stratzer zostaje przeniesiony z dniem pierwszego grudnia do Fuhlsbüttel koło Hamburga. Praktyczne szkolenie na sterowcu „Sachsen” odbywa obecnie w Dreźnie 7 oficerów, 100 żołnierzy, natomiast na „Wiktoria Luiza” 3 oficerów i 35 żołnierzy. Od 1 grudnia statek powietrzny linii Delag będzie czarterowany przez Urząd Marynarki Rzeszy i otrzyma swoje tymczasowe miejsce pobytu w hali w Fuhlsbüttel. Na wiosnę 1914 Cuxhaven wraz ze swoimi nowymi halami sterowcowymi oraz odpowiednimi pomieszczeniami stanie się siedzibą Departamentu Marynarki Wojennej odpowiedzialnej za statki powietrzne oraz dwóch nowych krążowników, znajdujących się obecnie jeszcze w fazie wykończeniowej.
Tak więc począwszy od grudnia najprawdopodobniej jeszcze przez długi czas „Sachsen” będzie działał jako wojskowy statek powietrzny.
Odlot „Sachsena” nastąpił rano w niedzielę przy wspaniałej pogodzie. Zebrała się bardzo liczna publiczność, ażeby jeszcze ostatni raz pomachać sterowcowi na pożegnanie. Około 7.30 wymaszerowała kompania sterowca, jak zawsze radośnie śpiewając, i skierowała się ku hali, w okolicach której już znajdował się duży zastęp policji, w tym policja konna, odgradzający lądowisko. O 8 godzinie już prawie wszyscy pasażerowie znajdowali się w hali sterowców. Krótko potem uruchomiono silniki obu gondoli maszynowych. O 8.35 „Sachsen” został odholowany z hali. Ostatni raz publiczność licząca kilka setek ludzi mogła podziwiać dumny statek, którego potężny korpus lśnił w porannym słońcu. Tym razem na pokładzie znajdowało się stosunkowo mało pasażerów, bo 10, w tym, z jednym wyjątkiem, sami Legniczanie. Jak powiadomiono, warunki wietrzne nie pozwalały na wzięcie większego balastu. Punktualnie o 8.45 „Sachsen” uniósł się w powietrze, aby odbyć lot do Haida in Böhmen. Wiwatujące „hurra” będące pożegnalnym okrzykiem dobyło się z ust setek widzów. Statek zaraz potem stosunkowo szybko nabierał wysokości, kierując się w kierunku miasta. Nad Legnicą skręcił celem obrania kierunku na Wzgórze Zwycięstwa. W przeciągu 5 minut leciał już w kierunku Goldbergu (Złotoryja), po czym zniknął z pola widzenia. I tym razem sterowcem dowodził kapitan Hader i inżynier dyplomowany Lehmann. W przedniej gondoli maszynowej leciał porucznik z Bawarii Holzmann (z Norymberskiej Artylerii Polowej), który został odkomenderowany do służby na sterowcu, i już w środę przybył statkiem powietrznym do Legnicy. Niestety nastrój podczas odlotu nie był tak przyjemny, ponieważ doszło do wzburzonego sporu pomiędzy pasażerami w wyniku różnicy zdań co do prawa do uczestnictwa w locie.
I tak Legnicki tydzień ze sterowcem znalazł swoje miejsce w kronice miasta, w której pozostanie już na zawsze.
Czy „Sachsen” powróci do nas na wiosnę?
Jak nam oznajmiono, sterowiec „Sachsen” wczesną wiosną ponownie przybędzie do Legnicy. Hamburg-Amerika-Linie, które przejęło przedsiębiorstwo Delag, pozostawiło tutaj swój materiał agitacyjny. Bardzo cieszymy się z tej decyzji i mamy nadzieję, że następny tydzień z Zeppelinem odbędzie się przy bardziej sprzyjającej pogodzie.
Przylot wojskowego statku powietrznego podziewany na dzisiejszy poniedziałek, nastąpi, według właśnie upublicznionej dyspozycji, w połowie albo pod koniec następnego tygodnia. Zgodnie z dalszymi informacjami, w rachubę w ogóle nie wchodzi „M 4”, a zamiast niego należy liczyć się z przybyciem do Legnicy sterowca „Z 6”. Krążownik ten pozostanie w naszym mieście przez dłuższy czas.
Wysoko na niebie
Legnica, 9 listopada
Kiedy latem tego roku na horyzoncie życia legnickiego pojawiła się perspektywa lotów pasażerskich sterowcami Zeppelin, wychodzących z naszego miasta, naturalnie radość była ogromna i zgłoszenia do uczestnictwa w locie równie liczne. Równie wyraźne było rozczarowanie i zniecierpliwienie, kiedy nieprzystępny, piękny „Sachsen” kazał na siebie tak długo czekać, a do tego przeniósł się do bezpiecznej hali sterowców Raditzer, zamiast odważnie stawić czoła i zmierzyć się z nieprzyjazną pogodą i podstępnym wiatrem. Jednak oczekiwany z utęsknieniem sterowiec w końcu pojawił się, a na jego cześć wzniesiono wiele wiwatów i patrzono nań z podziwem. Co prawda nie był on pierwszym statkiem powietrznym, który zawitał do naszej hali sterowców. W związku z cesarskimi manewrami przebywał już w hali statek powietrzny. Jednakże przy nim wyraźnie było powiedziane: „patrzeć wolno, byle nie dotykać!”. Samo patrzenie na zabawny pojazd wojenny poprzez obiektyw aparatu fotograficznego, przynajmniej z małej odległości, należało do zakazanych uciech. Ale „Sachsen” jest tutaj wyłącznie dla nas; im bardziej życzą sobie państwo z nim zapoznać, tym bardziej go to raduje. Jedynie, że, tak jak większość dam, nie znosi palenia papierosów. Dlatego też w jego obecności palenie jest zakazane. Ale jeżeli chodzi o robienie mu zdjęć, to nie ma on nic przeciwko. Nawet nie trzeba było mu przypominać: „Proszę o miły uśmiech!”. Już i tak „Sachsen” wyglądał szykownie i przyjaźnie w blasku słonecznego dnia listopadowego, który sprowadził na legnickie peryferie. Poświadczają o tym zamieszczone fotografie, z których jeden pokazuje sterowiec w całej swojej okazałości, podczas gdy na innych zdjęciach, przy odrobinie uwagi, możemy rozpoznać twarze niektórych legnickich „prominentów”.
Przed gondolą sterowca „Sachsen”
Przynajmniej w piątek znalazł się „Sachsen” wysoko na niebie; tak często leciał nad miastem, że każdy, kto w Legnicy i okolicach okazał jakiekolwiek zainteresowanie, mógł go zobaczyć. Legniczanie bez wątpienia mogą chodzić z dumnie podniesioną głową, a w obliczu legnickiego tygodnia z Zeppelinem, wprawdzie dosyć wąsko zakrojonego, i tym razem mają wszelkie powody, aby to czynić. Chwalebna i szybka decyzja, która zapewniła naszemu miastu loty sterowcem, przyczyniła się do podniesienia jego wizerunku w szerokich kręgach, wykraczających poza granice Śląska. Mieliśmy i mamy pełne prawo trzymać głowę wysoko, bo przecież nikt nam w związku z tym nic nie daje. Co prawda, jeżeli ktoś, wpatrując się w płynącego po niebie Zeppelina, zadzierał głowę do góry zbyt dumnie, to musiał to odpokutować bólem karku. Może następnym razem będzie bardziej ostrożny, kiedy to pojawi się u nas wojskowy statek powietrzny, któremu to „Sachsen” tak szybko, już w niedzielę, musi ustąpić miejsce. Dla wyczekiwanego już sterowca „Z 6” nie jest to wcale nieprzyjemne, bo, jak już ktoś zauważył, militarne krążowniki powietrzne są dosyć drażliwej natury. Toteż wraz upływem czasu, skoro mamy już halę sterowców, widok statku powietrznego będzie czymś całkiem zwyczajnym. Jednak zainteresowanie naszej młodzieży sterowcem nie powinno tak szybko zmaleć i dużo czasu upłynie, zanim będą nim tak przesyceni jak ten malec z Berlina: niania oprowadzająca chłopca po ogrodzie zoologicznym, zwróciła mu uwagę na nagle wyłaniający się na niebie sterowiec. „O Boże!” odpowiedziała latorośl znudzonym głosem, „Znowu ten głupi sterowiec”.