Cesarz Franciszek Józef w Legnicy - 20.09.1890
Okazją do spotkania Wilhelma II z Franciszkiem Józefem, były manewry odbywające się pomiędzy Jaworem a Dobromierzem. Obaj cesarze zamieszkali w pałacu w Roztoce, rezydencji rodu von Hochberg. Po zakończonych manewrach, 20 września 1890 roku monarchowie udali się do Legnicy, gdzie w Zamku Piastowskim zaplanowano pożegnalny posiłek.
Przybycie Cesarza Wilhelma i jego dostojnych gości
Liegnitzer Tageblatt, 21 września 1890 r.
Bardzo piękna jesienna pogoda – w promieniach słońca, przy świeżym podmuchu wiatru, flagi wesoło trzepotały w powietrzu - sprzyjała również dniu, w którym to Legnica znowu miała powitać Cesarza Wilhelma a wraz z nim jego dostojnego przyjaciela i sojusznika, Cesarza Austrii Franciszka Józefa, a także Króla Saksonii Alberta. Już we wczesnych godzinach rannych zapanowało ożywienie na trasie wjazdowej monarchów. W wielu miejscach jeszcze bardziej wzbogacono dekoracje, a tam, gdzie było to konieczne, częściowo odnowiono przybranie. Barwy austriackie i saksońskie mieniły się wraz z barwami Prus i Rzeszy Niemieckiej. Na ulicy Jauerstraße (ul. Jaworzyńska) fabryka chleba pana Schöffera przy miejskim młynie powiększyła dotychczasową dekorację dodając ogromny szyld z napisem „Heil dem Friedensbunde” (Niech żyje przymierze pokoju). Natomiast kupiec Bieder zawiesił nad krzyżującymi się nad ulicą girlandami około 70 małych chorągiewek w czarno-żółtych i zielono-białych barwach, dzięki czemu uzyskał naprawdę wyjątkowy efekt. Prawie że jak na nowo udekorowana przedstawiała się droga, którą dostojni monarchowie mieli przebyć jadąc z zamku na dworzec. Z honorowej bramy przy wejściu na Glogauer Promenade (plac 3-go Maja) usunięto kolorowe lampy, a w ich miejsce umieszczono flagi i godło Zjednoczonej Rzeszy. Drzewce stojące po obu stronach drogi połączono ze sobą girlandami, a ich końce udekorowano rozetkami przybranymi wijącymi się wstążkami w barwach państwa. Owa uroczysta trasa rozciąga się pomiędzy Glogauer Straβe (ul. Głogowska) aż po „Hotel Union”, gdzie dołączono wysokie drzewce z flagami, oplecione i połączone girlandami z listowia. Wysoko w górze, na połączeniu girland, umieszczono festony zrobione z godła i flag, przez co cała ulica prowadząca do tunelu dworca kolejowego robi imponujące wrażenie.
Na zamku już od rana wszyscy byli zajęci, aby ustawić i przygotować stół biesiadny z okazji przyjazdu trzech Monarchów. Ozdoby kwiatowe dostarczyły firmy M. Rutsche i Kirst; a były to cenne orchidee lśniące w ustawionych na stole misach.
Uczniowie i uczennice tutejszych placówek edukacyjnych przybyli dzisiaj rano do szkoły ubrani w uroczyste stroje, bo i tym razem będą uczestniczyć w budowaniu szpaleru. Już o godzinie pół do jedenastej zajęli te same pozycje, co w poniedziałek, a kordon okalający Friedrichsplatz prezentował szczególnie uroczy obraz, a to za sprawą dziewcząt ubranych w bardzo jasne stroje.
Związki woskowe z Legnicy utworzyły szpaler wzdłuż Burgstraβe (ul. Grodzka) za zamkiem, podczas gdy na Schloβplatz (pl. Zamkowy) miejsca zajęli robotnicy z fabryki Beer & Co. Nieśli ze sobą, obok już wcześniej wspomnianych haseł, napis: „Es lebe Kaiser Franz Josef! Wilkommen!” (Niech żyje Cesarz Franciszek Józef! Witamy!) oraz „Es lebe König Albert! Wilkommen!” (Niech żyje Król Albert! Witamy!), co zostało napisane w formie pojedynczych liter przybranych kwiatami.
Już od wczesnych godzin porannych dało się słyszeć gromkie strzały bum! bum! kanonad, co było znakiem, że koniec manewrów wojskowych odbywał się stosunkowo blisko naszego miasta. Stąd też pojawiła się nadzieja, że wjazd monarchów będzie można wcześniej oglądać, niż się tego spodziewano, i rzeczywiście szybko rozeszły się wieści, które nadeszły od poinformowanej strony, że Cesarz i jego dostojni goście przybędą tutaj już o godzinie 11. Teraz ulice wypełniły się tłumami ludzi w uroczystych nastrojach, którzy zajęli miejsca z tyłu za szpalerami zbudowanymi ze szkół i stowarzyszeń; nigdzie nie dało się odczuć nieprzyjemnego ścisku ani tłoku, i zachowanie publiczności pod każdym względem było wzorcowe. Pomimo wspomnianej już zapowiedzi o wcześniejszym przybyciu Monarchy, wyczekujący musieli pozostać na swoich miejscach aż do godziny pół do pierwszej, ponieważ dopiero o tej porze wjechał monarszy orszak do miasta. Przedtem jedynie pojedynczy członkowie żandarmerii, ułani i kirasjerzy przejeżdżali konno ulicami, którymi kroczyli pionierzy grając na bębnach, a później maszerowały różne kompanie 19 i 50 regimentu. Żołnierze w swojej postawie i wyglądzie nie mogli ukryć trudów manewrów. Ogólne rozbawienie natomiast wzbudził lekarz, któremu podczas walk zapodziała się pochwa na szablę i teraz miał tylko sam „szpic” doczepiony do boku.
Kiedy jego królewskie mości z dostojną świtą wjechali, przywitały ich gromkie wiwaty. Nasz Cesarz, który miał na sobie mundur kirasjera, wyglądał bardzo przyjaźnie, i co chwilę bardzo życzliwie dziękował za okazane mu powitanie, nie mniej niż Cesarz Franciszek Józef siedzący w mundurze Pruskiej Gwardii po prawej stronie naszego Cesarza. Król Albert w mundurze swojego Regimentu Dragonów często nie był rozpoznawany z uwagi na bardzo szybkie tempo przejazdu powozów, nie mniej jednak również dziękował serdecznie za okrzyki hurra na jego powitanie. Król siedział dopiero w trzecim powozie, natomiast w drugim powozie znajdowali się komenderujący generał V Korpusu Armii ze swoim adiutantem. W piątym powozie jechał Kanclerz Rzeszy von Caprivi z Hrabią Kalnoky.
Wjazd do zamku przebiegał tak jak zwykle, należy tylko zauważyć, że kapela składająca się z pracowników Fabryki Beerscha powitała jego cesarskie mości austriackim hymnem narodowym, a następnie pieśnią „Heil Dir im Siegerkranz”. Na zamku zjedzono późne śniadanie, na które zaproszono tylko monarchów.
Tłumaczenie: Iwona Wilcox